Duże nizinne rzeki… Wśród naszych znajomych, amatorów kajakarstwa, nie cieszą się szczególnym zainteresowaniem. Słyszymy często, że to nudne, szerokie kanały, na których nic się nie dzieje. Nie ma tu krętych meandrów, za którymi może czaić się jakaś przeszkoda, na przykład powalone drzewo, które stanowi wyzwanie do pokonania. Postanowiliśmy sami przekonać się jakie będą nasze wrażenia.
Ogłoszenie 2017 Rokiem Rzeki Wisły zainspirowało nas nie tylko do odkrywania bogactwa wiślanej przyrody z kajaka, ale wzbudziło ogólne zaciekawienie dużymi rzekami, szczególnie tymi blisko Trójmiasta.
Jeden weekend, dwa zamki, trzy rzeki
Jeden z ostatnich zimowych weekendów (4-5 marca 2017) spędziliśmy eksplorując kajakami Żuławy. Zaplanowaliśmy dwa dni pływania, łącznie ponad 70 km na odcinku Gniew – Elbląg. Płynęliśmy w sumie trzema rzekami (Wisłą, Nogatem i rzeką Elbląg) oraz Kanałem Jagiellońskim.
Największą rzeką Żuław jest królowa polskich rzek – Wisła. To na niej rozpoczynamy naszą wyprawę. Zwodowaliśmy się w Gniewie, pod wzgórzem zamkowym, tuż obok dawnej przeprawy promowej. Płyniemy pierwsze 10 kilometrów do śluzy w Białej Górze, skąd odpływa Nogat. Wisła na tym odcinku ma ponad 350 metrów szerokości i bardzo szybki nurt (przy wysokim stanie wody jaki mieliśmy w weekend to ok 6 km/godz.). Wielkość i charakter zdecydowanie odróżniają ją od innych żuławskich rzek. Nasze kajaki wyglądają niczym małe łupinki na tej potężnej wodzie. Wisła zdecydowanie uczy czujności i pokory.
Węzeł wodny w Białej Górze
Po godzinie bardzo rekreacyjnego wiosłowania, a właściwie tylko korygowania kursu, wśród rozległych otwartych przestrzeni, wyłania się przed naszymi oczami duża, monumentalna budowla. Dotarliśmy do węzła wodnego w Białej Górze, gdzie skupiają się drogi wodne Wisły i Nogatu. Znajduje się tu cały kompleks obiektów hydrotechnicznych: śluza, wrota przeciwpowodziowe, most (dawniej obrotowy), jazy oraz tzw. wielki upust odprowadzający wody Liwy do Nogatu (najstarszy element węzła z XIX wieku). Ze śluzy rozpościera się piękna panorama na Wisłę i Nogat. Śluza była zamknięta z uwagi na wysoki stan wody na Wiśle.
Śluzy
Na całej trasie mieliśmy łącznie 4 śluzy (Biała Góra, Szonowo, Rakowiec, Michałowo). Są one otwierane na żądanie w określonych godzinach. Należy zadzwonić pół godziny przed planowanych wpłynięciem do obsługi poszczególnych śluz. Dni i godziny otwarcia różnią się w sezonie i poza sezonem. Wszystkie informacje i numery telefonów można sprawdzić na stronie www.petla-zulawska.pl.
Przed wyprawą warto również sprawdzić stan wysokości wód. W czasie wysokich poziomów wody na Wiśle śluza Biała Góra jest zamknięta. Stany wód w polskich rzekach można sprawdzić na stronie www.instytutmeteo.pl/aktualne-stany-rzek-w-polsce.
Płynęliśmy w weekend poza sezonem i wszystkie śluzy były zamknięte. Czekało nas kilka przenosek kajaków, zazwyczaj nie dłuższych niż 100 metrów. Przy dobrej organizacji i współpracy kajakarzy, przenoski idą sprawnie. To też dobra okazja do chwili odpoczynku poza kajakiem, rozprostowania nóg i przerwy na przekąskę i herbatę.
Nogat
Nogat jest co najmniej dwa razy węższy niż Wisła. Zauroczył nas już od pierwszych chwil! Na jego brzegach mogliśmy obserwować piękny taniec żurawi przy akompaniamencie głośnego klangoru i siedzące w trzcinach czaple. Niebo nad nami co chwilę przecinały klucze gęsi.
W takich pięknych okolicznościach przyrody pokonujemy kolejne 20 kilometrów. Nurt zauważalnie zwolnił i tym razem nie idzie już tak szybko jak na Wiśle. Dzień jest jeszcze na tyle krótki, że tuż przed wpłynięciem do Malborka zaczęło się ściemniać. Wisienką na torcie tego dnia był widok oświetlonego zamku, który odbijał się w gładkiej tafli wody, na tle granatowego nieba. Cieszymy się jeszcze chwilę tym wyjątkowym widokiem, po czym ruszamy na pole namiotowe, gdzie zatrzymujemy się na noc.
Zimowe pływanie i biwakowanie
Takie zimowe wyprawy mają swój niewątpliwy urok. Rzeki nie są oblegane przez tłumy turystów i nie dokuczają owady. W zimowym kajakarstwie występuje jednak więcej zagrożeń niż podczas letnich wycieczek, dlatego ważne jest dobre zaplanowanie pływania, a także odpowiedni sprzęt i doświadczenie.
Pływamy w kajakach morskich i turystycznych wyposażonych w specjalne szczelne grodzie, które służą za komory wypornościowe, dzięki czemu kajak jest niezatapialny. Zawsze mamy na sobie kamizelki asekuracyjne, które dobieramy i dopasowujemy indywidualnie do swojego rozmiaru. Dbamy też o jaskrawe elementy stroju, które zwiększają naszą widoczność na wodzie. Każdy z nas zna techniki asekuracji i autoasekuracji, które ćwiczymy w ciepłej wodzie latem i na basenie. Jesteśmy wyposażeni w rzutki ratownicze, zapasowe wiosła, wysokokaloryczne przekąski oraz termosy z herbatą. Każdy posiada także wodoszczelny worek z zestawem zapasowych ubrań. Ze względów bezpieczeństwa pływamy w minimum 3-osobowej grupie.
Podczas pakowania kajaka na kilkudniową wyprawę ważne jest odpowiednie zabezpieczenie bagażu przed wodą, poprzez spakowanie rzeczy w wodoszczelne worki kajakowe. Część z nas zabrała na wyjazd śpiwory puchowe, które są szczególnie wrażliwe na wilgoć. Warto zapakować taki bagaż najpierw w mocny worek foliowy, a następnie worek kajakowy.
Trzeba pamiętać też o odpowiednim rozłożeniu ciężaru, tak żeby kajak był równo dociążony. Najlepiej spakować się w kilka małych worków kajakowych zamiast jeden duży. Umożliwi to łatwiejsze spakowanie worków do luków bagażowych i optymalne wykorzystanie przestrzeni w kajaku.
Mimo, że temperatura w nocy nie spadła poniżej zera, to część naszej ekipy wyglądała rano jakby nie spała zbyt dobrze i nie mogła doczekać się poranka. Bardzo sprawdziły się śpiwory puchowe, które w połączeniu z izolacją termiczną od ziemi w postaci maty samopompującej, zapewniły komfort termiczny nawet największym zmarźluchom.
Śpiwory
Śpiwory, które sprawdziły się podczas zimowego biwaku na naszej trasie to model TRAVELLER 800 marki Roberts’s. Jego waga to zaledwie 1,4 kg. Temperatura komfortu, czyli minimalna temperatura, przy której kobieta może spać komfortowo w tym modelu śpiworu wynosi -12 stopni. Temperatura ta różni się dla kobiet i dla mężczyzn – kobiety potrzebują wyższej temperatury, żeby spać komfortowo. Dla porównania temperatura komfortu w tym samym modelu dla mężczyzn wynosi -19 stopni.
Mimo iż na naszej wyprawie temperatura nie była aż tak niska, to po całym dniu spędzonym na wodzie bardzo przyjemnie było otulić się przyjemnie ciepłym śpiworem. Nie ma nic gorszego niż marznięcie w nocy, szczególnie, że na drugi dzień mamy do przepłynięcia jeszcze dłuższy odcinek. Ważny jest odpoczynek i dobry sen by zregenerować siły. Po nocy wywieszamy śpiwory do wywietrzenia i odparowania ewentualnej wilgoci.
Śpiwory są w całości wypełnione puchem gęsim. Przed skompresowaniem są bardzo duże objętościowo, jednak po zapakowaniu do worka kompresyjnego zajmują tyle miejsca co zwykły syntetyczny śpiwór i bez problemu mieszczą się w luku w kajaku. Aby zachować parametry termiczne śpiworów trzymamy je rozwieszone lub spakowane luźno w duże worki.
Kanałem Jagiellońskim do Elbląga
Drugiego dnia kontynuujemy wyprawę Nogatem. Mamy do przepłynięcia ponad 40 kilometrowy odcinek z Malborka do Elbląga. Pierwsza połowa trasy jest bardzo uregulowana. Wzdłuż brzegów ciągną się wały przeciwpowodziowe, które powstały jeszcze przed budową śluz. Dolny odcinek Nogatu, stanowiący granicę województw pomorskiego i warmińsko-mazurskiego, jest bardziej urozmaicony. Mijamy położone malowniczo nad rzeką zabudowania oraz most na drodze S7 z Elbląga do Gdańska.
Pod koniec trasy wpływamy w prawie 6 kilometrowy Kanał Jagielloński, który łączy Nogat z rzeką Elbląg, przepływającą przez miasto o tej samej nazwie. Jest to najstarszy kanał w kraju, którego budowę datuje się na około 1438 rok. Wyprawę kończymy w Elblągu, gdzie spędzamy jeszcze chwilę na podziwianiu wieczornego blasku miasta z kajaka.
Pętla Żuławska
Do planowania wyprawy pomocne okazały się materiały wydane w ramach projektu Pętla Żuławska. Skorzystaliśmy z obszernego Przewodnika turystyki wodnej, załączonej do niego mapy (wykonana na papierze, który dobrze wytrzymuje wilgoć, więc można było używać jej w kajaku), a także z informacji opublikowanych na stronie www.petla-zulawska.pl.
Szlak jest bardzo przyjazny dla wodniaków. Mariny, które mijaliśmy działają całodobowo. Obsługiwane są przez pomocnych i kompetentnych bosmanów, od których można uzyskać dodatkowe informacje o trasie. Na miejscu za niewielką opłatą można skorzystać z toalety i pozostałej infrastruktury (np. miejsce na grilla). Dla porównania w Gdańsku w tym okresie mariny działają do godz. 16:00, a w weekendy obsługiwane są przez ochroniarza, a nie bosmana.
Żuławskie krajobrazy
Sielskie krajobrazy na trasie zdecydowanie wyostrzyły nasze zmysły i wrażliwość na otaczające piękno. Pokonując kajakiem kolejne kilometry i podziwiając malownicze pejzaże, można oderwać się od codziennego pędu w życiu.
Zarówno miłośnicy przyrody jak i zabytków będą zachwyceni – na trasie natura przeplata się z ciekawymi historycznie miejscami. Nie trzeba jechać na drugi koniec świata żeby przeżyć super przygodę. Ona jest na wyciągnięcie wiosła!
I jeszcze spontaniczne wspomnienia naszych przyjaciół, którzy zdecydowali się dołączyć do nas:
„Niektórzy pomyślą, że jesteśmy szaleńcami, ale jesteśmy tylko uzależnieni od kajaka: dwudniowy spływ w marcu na trasie Gniew-Malbork-Elbląg. Ale było super!!! Podziękowania dla Milena Nieścior, Jędrzej Jurkowski – wspaniale to zorganizowali. Podziękowania dla wszystkich uczestników, Kasia Winnicka, Szymon Grzegorczyk, Ziemowit Lisiecki – wyjątkowo zgrana ekipa. Ludzie przyjaźni, pomocni i sympatyczni, nikt Cię nie walnął wiosłem i nie wepchnął do wody, choć wlekliśmy się w ogonie grupy.
Na spływ nie trzeba było nas długo namawiać, brakowało nam szumu wody i charakterystycznych stuknięć wiosłem o burtę. Kiedy spakowaliśmy niezbędne rzeczy, okazało się, że jest ich tyle samo co na 10 dniowy spływ Bugiem, a bagażnik ledwo się domknął. Wisłą płynęliśmy pierwszy raz i….. już wiemy, że nie ostatni. Tak szeroko rozlanej i o tak wartkim nurcie rzeki jeszcze nie doświadczyliśmy. Przy pokonywaniu jazów i śluz adrenalina rosła – woda była jeszcze bardzo zimna… Okazało się, że wyprawa wczesną wiosną, tuż po roztopach może być równie atrakcyjna: strome brzegi albo rozlewiska aż po horyzont, klucze dzikich gęsi, taniec godowy żurawi, a to wszystko tylko dla nas, bo po drodze nie mijaliśmy innych kajakarzy. Nogat okazał się spokojniejszy i przez to musieliśmy się przyłożyć do wioseł. Nocleg w Malborku pozwolił podleczyć ból ramion. Następnego dnia pokonaliśmy 40 km odcinek Nogatem i Kanałem Jagiellońskim. Do Elbląga wpłynęliśmy o zmroku i jeszcze długo dryfowaliśmy. Czyżby nikomu nie chciało się wysiadać z kajaka ? ;-)”
Ewa i Robert Nanaszko